Strona główna

niedziela, 13 listopada 2011

Weekend

- Piątek
Cały dzień spędziłam w domu na robieniu avatarów ( które mi nie wychodzą, ale lubię to ), sprzątaniu, przepisywaniu zeszytów po powrocie ze szpitala i robieniu ozdób na kiermasz świąteczny w mojej szkole. Naprawdę nie ma czego opisywać.
Oprócz tego w czwartek, który również jest zbyt nudny żeby opisywać ( wyjście ze szpitala ) doszła moja bluza, na którą czekałam już od miesiąca. Zdjęcie dodam prawdopodobnie w następnej notce, zepsułam kabel od aparatu, więc na razie się nie da. 
- Sobota.
Pojechałam w odwiedziny do babci. Okropnie patrzy się na całą rodzinę jedzącą normalnie, kiedy ty, ze względu na chorobę musisz być na specjalnej, beznadziejnej diecie. Nie to, że to co mam przeznaczone do jedzenia w czasie leczenia jest niedobre, czy coś, tylko strasznie smutno tak patrzeć na innych, no ale trudno. Wieczorem, zanim pojechałam do domu, piekłam pierniczki, też na kiermasz. Do domu dotarłam prawie  nocy, ale i tak nie poszłam spać tylko robiłam avatary ( rany, jak to wciąga ; O ).
 - Niedziela.
Na 11 szłam do kina. Znalazłam kolejny film, na który muszę iść koniecznie - New Year's Eve, ale idę na niego tylko dlatego, że muszę zobaczyć aktorkę grającą w Glee ( Lea Michele ), w jakimkolwiek innym filmie. Poza tym znalazłam drugi film, tylko całkowicie wypadł mi z głowy tytuł, ale w każdym razie brzmi ciekawie :D
W kinie sprzedawali slushy ( jakaś nowość, nigdzie w Polsce jeszcze tego nie widziałam, a muszę kiedyś spróbować ;3 ), niestety nie miałam pieniędzy żeby kupić.
Wróciłam do domu, skończyłam przepisywać zeszyty i obejrzałam z siostrą wybrane sceny z najnowszego odcinka Glee ( wiem że ciągle o tym piszę, ale nie mogę się powstrzymać ), kłócąc się jednocześnie z tatą, który uparł się, że ten serial jest beznadziejny i idiotyczny.
Moje weekendy zawsze są nudne, dlatego ciekawsze notki będą pojawiać się w tygodniu.

Gabby

Brak komentarzy: